Czego nie wiemy o psie w schronisku.
Osoby zainteresowane adopcją psa ze schroniska często mają wiele pytań odnośnie swojego przyszłego czworonoga. Każda rodzina może być inna, a w jej skład mogą wchodzić inni domownicy – dorośli, dzieci, koty, króliki, psy czy choćby szynszyle. Także tryb życia osób adoptujących jest różny – jedni to spokojni domatorzy, inni są bardzo aktywni, a jeszcze inni lubią podróże lub prowadzą bardzo bogate życie towarzyskie. Decydując się na kolejnego zwierzaka należy uwzględnić wszystkie te elementy i znaleźć takiego psa, który ma szanse odnaleźć się w tej konkretnej rodzinie.
Zacznijmy od początku, a więc od tego skąd się biorą psy w schroniskach. Zwykle odbywa się to tak, że ktoś znajduje psa błąkającego się po ulicy. Właściciel psa nie jest znany tej osobie, znalazca więc zgłasza zwierzę Straży Miejskiej czy właściwemu urzędnikowi z tego terenu, a ten powiadamia schronisko zlecając zabranie psiaka. I to koniec historii. Schronisko nie wie gdzie mieszkał ów pies, w jakiej rodzinie, w jakich warunkach i jak był traktowany. Dla nas, pracowników schroniska, taki zwierzak to czysta kartka. Zostaje on umieszczony w kojcu, w którym mieszka sam, otrzymuje kolejno komplet szczepień, zostaje poddany zabiegowi kastracji, czyli jest przygotowywany do adopcji. Ten proces trwa kilka tygodni i po nim rozpoczynamy szukanie psu nowego domu.
Czego w tym czasie możemy dowiedzieć się o psie?
Opiekun każdego dnia karmi psiaka, sprząta jego otoczenie i stara się zdobyć jego zaufanie. Kiedy psiak nieco oswoi się z nową, trudną dla niego sytuacją, przychodzi pora na pierwsze spacery. To moment kiedy można zweryfikować czy psiak zna smycz, potrafi na niej ładnie chodzić i jak zachowuje się podczas krótkich wypraw po okolicach wokół schroniska. Z czasem psiak uczy się swojego nowego imienia (bo przecież nie powie nam jak miał na imię wcześniej, w swoim domu), poznaje zabawki, innych pracowników i wolontariuszy. Jego kontakt z innymi psami jest ściśle nadzorowany, koty mija tylko podczas spacerów przechodząc obok kociej woliery, a ludzie, których widuje to wyłącznie osoby dorosłe.
Czego więc nie możemy dowiedzieć się o psie?
Jaki jest jego stosunek do dzieci to jedno z najczęściej zadawanych nam pytań. Biorąc pod uwagę opisane wyżej warunki, w jakich żyje pies, oczywistym powinno być, że nie potrafimy odpowiedzieć na to pytanie. W warunkach schroniskowych zwierzę obserwowane jest przez nas codziennie, obserwacja ta jednak dotyczy ściśle określonego środowiska. W otoczeniu psa nie ma dzieci, ani tych młodszych, ani starszych. Pies nie ma okazji przebywać z najmłodszymi, ma więc prawo nie wiedzieć co to za biegająca, kopiąca piłkę i czasem piszcząca, mała istotka pachnąca człowiekiem i świeżo zjedzonym lizakiem, a jednocześnie nieporadna, wyciągająca do psa ręce bez zastanowienia. Nieprzewidywalna. Może nawet niepokojąca? Mając na uwadze fakt, że nikt z nas nie zna historii danego psa, nie wiemy nic o jego przeszłości i o ewentualnych doświadczeniach z poprzedniego domu, w tym również z dziećmi, nie ma możliwości określenia co taki psiak myśli o towarzystwie małych ludzi. Może więc czuć się w ich towarzystwie jak ryba w wodzie, bawić się grzecznie i delikatnie, może je ignorować, jednak może też być przerażony, a od strachu do agresji jest czasem cienka granica. Są też psy, który szybko orientują się, że młody człowiek to najsłabsze ogniwo w rodzinie i spróbują sobie „ustawić” malucha. I nie sprawdzimy w schronisku którą z tych opcji pies wybierze nawet podczas wspólnego spaceru psa i dziecka (oraz nas, osób dorosłych rzecz jasna). Spacer to nie to samo co życie codzienne – zabawa dziecka tuż przy odpoczywającym psie, nagły zryw miłości u malucha i próba przytulenia psa, gdy ten niekoniecznie ma na to ochotę, dziecięca rączka w okolicy psiej miski, gdy zwierzak je albo młody człowiek wesoło wyciągający dłoń po piłkę czy kijek, który pies ma w pysku. Żaden pies nie ma obowiązku tego akceptować i nie można z góry założyć, że powinien. Nie można też oczekiwać absolutnej samokontroli u dzieci, a więc tego, że żadnej z opisanych, przykładowych sytuacji nigdy nie sprowokują. I zawsze należy pamiętać, że bezpieczeństwo to podstawa, szczególnie w przypadku dzieci.
Podobnie wygląda sprawa z innymi gatunkami zwierząt jak królik, chomik czy świnka morska. Nasze psy nie mają kontaktu z takimi zwierzakami i nie wiemy czy kiedykolwiek miały. Część psów może mieć w dodatku geny myśliwskie i na widok małego stworzonka spróbować na nie zapolować, a takie polowanie może zakończyć się dramatycznie.
Czy pies akceptuje koty? Przecież w schronisku macie koty? Możecie to sprawdzić? Takie wiadomości dostajemy dość często. Warto więc zastanowić się jaki kontakt mają schroniskowe psiaki z kotami. W naszym schronisku koty mieszkają w wolierach zewnętrznych, otoczonych płotem i siatką zabezpieczającą wolierę od góry. Koty to mądre stworzenia i bardzo szybko się nauczyły, że woliera to ich azyl, a idący obok niej wolontariusz z psem nie stanowi zagrożenia. Koty są u siebie. Czują się bezpiecznie i o to chodzi. Żaden z mruczków więc nie ucieka na widok psa, zwykle siedzą i z zaciekawieniem obserwują, czasem nawet tuż przy płocie. Pies zaczyna gonić kota zwykle wtedy, gdy kot ucieka. Nasze kociaki tego nie robią, więc wiele psów zupełnie ignoruje wolierę uznając, że nic ciekawego w niej się nie dzieje. Czy to oznacza, że można śmiało uznać, że ten pies akceptuje koty? Otóż nie. Takiego testu nie można uznać za wiarygodny, bo w warunkach domowych pies stanie „oko w oko” z kotem i reakcja obu tych zwierząt może być skrajnie różna niż ta w schronisku. Niedopuszczalnym jest też wprowadzanie psów do woliery, choćby nawet na smyczy. To koszmarne naruszenie poczucia bezpieczeństwa kotów i wtargnięcie intruza (psa) na teren, który miał być dla kotów ich azylem. Szanujemy naszych podopiecznych, zarówno psich jak i kocich i nie narażamy ich na życie w miejscu, w którym nigdy nie będą w stanie przewidzieć czy człowiek nie postanowi znowu skonfrontować ich twarzą w twarz z „wrogiem”. Tak więc nie, nie znamy stosunku naszych psów do kotów i nie przewidzimy jak taka relacja poukłada się w domu, po adopcji. Wyjątek stanowią psy, który w sposób jednoznaczny okazują agresję nawet w stosunku do siedzącego spokojnie w wolierze kota. Tu sprawa jest jasna. Nosząc się więc z zamiarem adopcji psa ze schroniska należy zadać sobie pytanie czy rodzina jest w stanie cierpliwie pracować nad relacją psio – kocią, początkowo być może trudną, jednak przy mądrym opiekunie i czasem wsparciu specjalisty (behawiorysta) nie ma rzeczy niemożliwych.
Ile godzin pies wytrzyma sam w domu? Czy w tym czasie nie będzie hałasował? Niszczył? To kolejne pytanie z listy najczęściej zadawanych. Wystarczy wrócić do części, w której opisujemy w jakich warunkach żyją u nas psy i jak do nas trafiają by zrozumieć, że na to pytanie również nie znamy odpowiedzi. Obserwujemy psa w kojcu, w którym nie ma kanapy, dywanu, telewizora, paneli podłogowych, schodów, pralki czy innych mebli lub sprzętów domowych. Zachowanie psa w kojcu może być zupełnie inne niż w warunkach domowych, bo to skrajnie różne środowisko. Nie można więc oczekiwać od nas zapewnienia, że psiak zachowa się od razu poprawnie w nowym miejscu (choć zawsze jest szansa, że tak właśnie będzie), za to trzeba być przygotowanym na wszystko, w tym na cierpliwą i długotrwałą pracę nad przystosowaniem psa do życia w domu.
Czy pies dobrze znosi jazdę samochodem? Schroniska mają zwykle jedno – dwa auta i służą one do wyjazdów po zgłoszone, bezdomne zwierzę lub np. do przewiezienia psa czy kota do zewnętrznej kliniki weterynaryjnej na badania czy zabiegi. Samochody schroniskowe muszą być w gotowości, by w każdej chwili możliwe było podjęcie interwencji. Nie organizujemy naszym podopiecznym wycieczek samochodem tylko po to, by sprawdzić czy im się to spodoba. Jazda samochodem to coś, czego można psa nauczyć, a adoptując psa po przejścia każda rozsądna osoba zdaje sobie sprawę, że taki zwierzak wielu rzeczy nie musi umieć. Rolą nowego opiekuna jest to, by wskazać psu właściwą drogę w każdej trudnej sytuacji.
Sprawa z podróżami komunikacją miejską lub pociągiem jest jeszcze bardziej skomplikowana. Nie tylko nie jesteśmy w stanie jako schronisko zabrać każdego psa na dworzec i zaoferować mu wycieczkę pociągiem lub autobusem miejskim, ale też z dużym prawdopodobieństwem wiele z naszym psiaków nigdy takim pojazdem nie jechało. W dzisiejszych czasach, gdy większość właścicieli zwierząt ma samochód, coraz rzadziej można spotkać czworonoga w pociągu czy autobusie. Trudno więc oczekiwać, że pies ze schroniska będzie miał takie doświadczenia. To kolejna rzecz, której można zwierzaka nauczyć w nowym domu.
Podsumowując – im więcej oczekiwań wobec psa ma osoba adoptująca, tym trudniej dobrać zwierzaka. Warto by przeanalizowała przed adopcją na jak duże wyzwanie jest gotowa, jakie ma umiejętności, wiedzę i ile cierpliwości. Ważne są też możliwości finansowe, gdyby potrzebne było wsparcie specjalisty. W trakcie procesu adopcyjnego należy koniecznie poinformować pracownika schroniska o wszystkich swoich oczekiwaniach i możliwościach. To znacznie ułatwi sprawę i zwiększy prawdopodobieństwo, że adoptowany psiak już nigdy nie wróci do schroniska i będzie szczęśliwy w nowym, kochającym domu. A nowa rodzina będzie zadowolona z wyboru. A przecież o to właśnie chodzi, prawda?